Drukarska Saga Łęczyńskich 17 lutego 2014


W 1916 r. został powołany do wojska austriackiego i walczył na froncie włoskim. Po wojnie, za chlebem ruszył w poszukiwanie pracy. Najpierw objął posadę składacza w Gnieźnie, a w latach 1919-1921 pracował w Drukarni Zjednoczenia Młodzieży w poznaniu. W październiku 1924 r. pojawia się w Śmiglu i podejmuje pracę w drukarni St. B. Gutkowskiej, która mieściła się na parterze budynku przy ul. Leszczyńskiej 8. Krótko pracuje znów w Poznaniu w drukarni Dyrekcji Okręgowej Kolei. W latach 1927-1932 znów jest w Śmiglu i drukuje „Orędownik Śmigielski” poczem udaje się na krótko do Torunia i Bydgoszczy, gdzie również drukuje gazety, by w 1934 r.(?) powrócić do Śmigla. Drukarni „Orędownika” już nie ma. Przeniesiono ją do poznania. Pozostając bez pracy, zmęczony tułaczką, postanawia założyć własny interes. Zakłada drukarnię, która pierwotnie mieściła się w budynku narożnym ul. św. Wita i Sienkiewicza, następnie przy ul. Kątnej, a w końcu w pomieszczeniach byłej Komunalnej kasy oszczędności przy ul. Jagiellońskiej 10. Drukarnię prowadził do marca 1940 roku. W tym bowiem dniu wraz z rodziną: żona Anna, syn Jan i córka Stefania (Krupa) został wywieziony do generalnej Guberni do Kazimierzy Wielkiej.
Po wojennej tułaczce wrócił do Śmigla, gdzie już w sierpniu 1945r. uruchomił swój zakład. Prowadził go do 31.12.1950r., kiedy to drukarnię unieruchomiono, a w marcu 1951r. przejęto – upaństwowiono. Maszyny i sprzęt wywieziono do Powiatowych Zakładów Graficznych w Kościanie.
A. Łęczyński prowadził „Drukarnię Pospieszną”, w której drukowano głównie druki akcydensowe, blankiety, rachunki, wizytówki, etykiety, listowniki, a nawet... bilety kolejowe.
Wyposażenie techniczne drukarni stanowiły: drukarka dociskowa na pedał nożny, pamiętająca czasy sprzed 1914 roku – pracująca jeszcze dzisiaj w drukarni wnuka! Aby wydrukować na niej 1 formularz, trzeba było na pedał nacisnąć nogą 7 razy! Bywało, że dziennie drukowano 10 tys. formularzy!! Były też: ręczna krajalnica – gilotyna, perferówka, dzięki której z bloczka można było wydzierać kartki oraz blokówka – maszyna do szycia drutem. Oczywiście wykonywano też ręcznie prace introligatorskie.
Za swymi maszynami i osprzętem poszedł pracować do Kościana. Na emeryturę przeszedł w 1964 roku. Zmarł w 1987 roku. Po wojnie mojej matce i mnie okazał bardzo dużo życzliwości. Był człowiekiem niezwykle towarzyskim i pogodnym, pełnym osobistego uroku, ale i taktu.
Nie tylko żył sztuką drukarską. Był aktywnym członkiem Kurkowego Bractwa Strzeleckiego, Ochotniczej Straży Pożarnej, chóru „Echo”. Wyżywał się w Towarzystwie Miłośników Sceny... grając i reżyserując szereg sztuk teatralnych. Jako prezes Polskiego Związku Zachodniego, obok Jerzego Kasprzyckiego, był głównym wykonawcą ekshumacji zwłok rozstrzelanych w grudniu 1945r.
W mojej pamięci pan Antoni Łęczyński pozostanie jako miły, sympatyczny staruszek.

JAN ŁĘCZYŃSKI syn Antoniego, został drukarzem, bo był nim ojciec. Taka była wówczas tradycja. Zdążył się jeszcze urodzić w Poznaniu, w 1924 roku. Nauki szkolne skończył w Śmiglu/Szkołę Wydziałową w 1938 roku/. Naukę zawodu – poligraf-zecer/skład ręczny/ - w firmie ojca, w której pracował cały czas.
W marcu 1945r. został wcielony do wojska i zdążył jeszcze jako kierowca, zdobyć Berlin, za co otrzymał medal „Za udział w walkach o Berlin”. Z odznaczeń wojskowych posiada jeszcze brązowy medal „Zasłużonym na Polu Chwały”.
Po powrocie z wojska zdaje w poznaniu egzamin czeladniczy. Po upaństwowieniu „Drukarni Pospiesznej” wraz z jej wyposażeniem i ojcem przenosi się pracować do Kościana. Na emeryturę przeszedł w 1982r. odznakę „Zasłużony Drukarz”, a w 1985r. „Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski”.
Pasją p. Jana, kto wie czy nie większą od mistrzowskiego uprawiania „czarnej sztuki” była... straż pożarna.
Od 1947 do 1982 roku, nieprzerwanie!!! był kierowcą wozu bojowego OSP Śmigiel. Przez kilkanaście lat był skarbnikiem, kilka – członkiem komisji rewizyjnej. Od 1960r. był instruktorem w szkoleniu młodzieżowych drużyn pożarniczych. Ta olbrzymi8a pasja ratowania innych została dostrzeżona i uhonorowana. Pan Łęczyński odznaczony został brązowym /1964/, srebrnym /1970/ i złotym /1977/ medalem „Za zasługi dla pożarnictwa”. A w czerwcu tego roku – najwyższym odznaczeniem w hierarchii odznaczeń OSP – „Złotym Znakiem Związku”.
Ale „czarnej sztuki” jeszcze nie porzucił. Pomaga synowi. Ślady Jego pracy widać tez w naszej „Witrynie Śmigielskiej” – to On łamie jej strony.

ROMAN ŁĘCZYŃSKI syn Jana, urodził się w 1952 roku i jak twierdzi, drukarzem został z... zamiłowania. Często jeździł do Kościana, by podglądać pracę ojca i „powłóczyć się po zakładzie”. W rubryce zawód wpisuje technik poligraf. Jest specjalistą od maszyn typograficznych – w 1977r. ukończył Wydział Zaoczny Technik Poligraficzny w Warszawie.
Pracę zawodową rozpoczął, jakżeby inaczej, przy boku ojca w KPPT w Kościanie w charakterze uczeń-maszynista. Były to lata 1970-1971. Następnie pracuje w Drukarni Kolejowej w Poznaniu. Po odbyciu służby wojskowej wraca do „kolejówki” i zdobywa specjalność: specjalista maszyn offsetowych. Uciążliwy dojazd powoduje powrót do Kościana – firma zmieniła nazwę na „Poligraficzna Spółdzielnia Pracy”, gdzie pracuje na stanowisku maszynisty offsetowego.
W listopadzie 1991 roku, wykorzystując chwile dziejową „Bierze sprawy w swoje ręce” i uruchomił własna drukarnię w Śmiglu. Nastawił się na druki akcydensowe. Z początku dysponował maszyną dociskową drukarką dziadka Antoniego i ośmioma rodzajami jego metalowych czcionek. Następnie dokupił ręczną krajarkę-gilotynę /1991/, automat drukujący /1992/, linotyp /1993/ - maszynę do gorącego odlewania czcionki w ołowiu. Ostatnim zakupem /czerwiec 1994/ jest zakup automatu drukującego. Ponad to znacznie rozszerzył i wzbogacił asortyment kroju czcionki.
Hobby Romana była /obok straży do 1978r./ jest i będzie... filatelistyka. Tematyka? Znaczki polskie.
Czy będzie dalsze ogniwo w drukarskim rodzie? O ośmioletnim synu Rafale trudno coś powiedzieć, córka Monika jest uczennicą Liceum Ogólnokształcącego w Śmiglu, ale w drukarni zaczynają przebywać i pomagać! Bratankowie, z których Marcin i Grzegorz wykazują duże zainteresowanie.

H. Zbierski

 
Śmigiel, Miasto Wiatraków
Śmigiel Travel
Centrum Kultury w Śmiglu