Generał Jan Henryk Dąbrowski w Śmiglu i w Rawiczu 17 lutego 2014
Rozniecili Wielkopolanie żagiew powstania do tego stopnia, że spowodowało to przerzucenie wojsk pruskich oblegających Warszawę do Wielkopolski z uwagi na znaczne sukcesy, jakie odnosiło ono na jej terenie. Tym samym Warszawa została uratowana, a okres powstania przedłużony o kilka miesięcy do klęski maciejowickiej.
Bohaterskie czyny Dąbrowskiego zostały uwieńczone w naszym hymnie narodowym i państwowym nie tylko przez nazwę „Mazurek Dąbrowskiego”, ale również przez refren powtarzający się we wszystkich zwrotkach: - „Marsz, marsz, Dąbrowski z ziemi włoskiej do Polski”.
Jest także w naszym hymnie narodowym obok nazwiska generała imię żeńskie - w ostatniej zwrotce: „Mówi ojciec do swej Basi cały zapłakany, słuchaj jeno, pono nasi biją w tarabany”. Skąd się wzięło to imię w ”Mazurku Dąbrowskiego” i dlaczego? Właśnie z postacią Basi jak i gen. Dąbrowskiego jest związany i Śmigiel, i Rawicz.
Gen. Jan Henryk Dąbrowski, obok powstania kościuszkowskiego, odegrał także znaczną rolę w okresie Księstwa Warszawskiego (1806-1815) utworzonego przez Napoleona po zwycięstwie i wojnie z Prusami na mocy traktatu pokojowego w Tylży z ziem pierwszego i drugiego zaboru oraz skrawków zaboru rosyjskiego, w skład którego weszła również Wielkopolska z Poznaniem, Kaliszem a także Rawiczem i Śmiglem. Został wtedy naczelnym dowódcą wojsk polskich w stacjonowanych garnizonach wojskowych Księstwa, na siedzibę obierając miasto Poznań. Wizytując na wiosnę 1807 roku garnizon wojsk polskich w Rawiczu, składający się z dwunastego pułku piechoty pod dowództwem majora J. Weyssenhoffa i płk. S. Ponińskiego (ok. 2,5 tys. żołnierzy), poznał przebywającą w Rawiczu Barbarę Chłapowską, z którą zetknął się przypadkowo na jednym z balów w Poznaniu. Poznając ją w Rawiczu głębiej, zapłonął do niej wielką, odwzajemnioną przez nią miłością, mimo znacznej różnicy wieku. On, od kilku lat wdowiec, liczył już 52 lata, ona, urodziwa, mająca wielu adoratorów z uwagi i na urodę, i na przymioty charakteru, miała lat 25.
Jak podaje J. Sobczak w swej książce pt. „Przejdziem Wartę - wielkopolskimi śladami Józefa Wybickiego i Jana Henryka Dąbrowskiego”, wydanej w 1996 roku na 200-lecie powstania Mazurka Dąbrowskiego: „Owdowiał przecież przed kilku laty a od wielu już lat tułał się po całej Europie bez stałego domu. Pamiętał dobrze poznaną przed kilku miesiącami pannę Barbarę Chłapowską i postanowił pójść do niej w konkury mimo swych 52 lat. Zauroczyła go ta wysoka, smukła, ciemnowłosa i o nieprzeciętnej urodzie 25 letnia dziewczyna. Przypadek przyspieszył decyzje generała, bowiem goszcząc latem w 1807 roku w Rawiczu u żołnierzy 12 pułku i ich dowódców –mjr. Weyssenhoffa i płk. S. Ponińskiego – spotkał tam nieoczekiwanie Barbarę Chłapowską. A już kilka tygodni później przed ganek dworu w Śmiglu k. Kościana zajechały powozy (XVII I wieczny dwór nie przetrwał do dzisiaj).
Był początek września. Z powozów wysiedli gen. J. H. Dąbrowski z adiutantami płk. M. Hauke i płk. K. Pakoszem. Jak pisze we wspomnieniach córka generała, Bogusława, Dąbrowski zwrócił się do witającego go podczaszego wschowskiego – Ksawerego Chłapowskiego następującymi słowami: Panie podczaszy – oddaję Ci syna, a proszę o córkę. Tak to przeszło 50-letni generał ubiegł wszystkich młodych Wielkopolan, starających się o rękę panny Barbary. Jeden z rywali po latach napisał: Byłem przy tym, gdy Dąbrowski sławą narodową okryty, równie już i siwym włosem, klęknął i z łzami w oczach prosił o jej rękę. Barbara oświadczyny przyjęła i zapewne od pierwszej chwili poznania darzyła Dąbrowskiego wielkim uczuciem, co miały potwierdzić najbliższe lata i wydarzenia. Należy tu tylko wyjaśnić, że wspomniany przez Dąbrowskiego syn K. Chłapowskiego, to Klemens Chłapowski, uwolniony z francuskiej niewoli i przybyły wraz z nim do Śmigla.
Dąbrowski zatrzymał się na kilka dni w gościnnym domu przyszłych teściów. Należało przecież omówić plany związane ze ślubem. Początkowo miał się on odbyć w Śmiglu, ale – jako że wieść o oświadczynach Generała i planowanym ślubie dotarła do Warszawy – plany postanowiono zmienić. Wzmiankę o tym znajdujemy w liście Ksawerego Chłapowskiego do poznańskiego przyjaciela – Józefa Mielżyńskiego: Generał postanowił, iż ślub odbędzie się w Poznaniu[…] mniemam, że decyzja to ostateczna. Ślub stał się zarazem świętem polskiego wojska, którym dowodził Generał, o czym pisała w liście do hrabiny Kwileckiej Barbara: Wojsko pragnie mieć Generała między sobą. W związku z tym, że ślub miał się odbyć w Poznaniu, swój pałac przy Starym Rynku Mielżyńscy udostępnili rodzinie Chłapowskich ze Śmigla.
Uroczystość odbyła się prawie w rocznicę pamiętnego wjazdu Dąbrowskiego do Poznania – 5 listopada 1807 roku. Na jej miejsce wybrano poznańską katedrę, wznosząca się na Ostrowie Tumskim – wyspie między rzekami Wartą i Cybiną. To tu, pośród rozlewisk Warty, powstał w X wieku gród obronny, jeden z pierwszych w powstającym państwie polskim. Pośrodku Ostrowa Tumskiego wzniesiono przed tysiącem lat najstarszą świątynię chrześcijańską w Polsce (obecna została odbudowana w latach 1945 – 56 po zniszczeniach wojennych). W podziemiach katedry spoczęli pierwsi polscy władcy – Mieszko I i Bolesław Chrobry, a ich szczątki przeniesiono do Złotej Kaplicy, wzniesionej w 1 połowie XIX stulecia.
Już od rana pułki wojska ustawiały się do przeglądu opodal katedry. Powóz z młodą parą ruszył w kierunku poznańskiej katedry. Panna młoda ubrana była w białą suknię z niebieskim przybraniem, zaś Jan Henryk Dąbrowski włożył mundur legionowy, w którym uczestniczył w koronacji Napoleona. Pierś Generała przecinały wstęgi Legii Honorowej oraz Komandorii Korony Żelaznej Lombardii. Po wyjściu z powozu młoda para przeszła do katedry pod łukiem utworzonym z szabli oficerskich. Ślubu udzielił kanonik poznański Feliks Chłapowski, kuzyn Barbary. Zaraz po wyjściu z katedry rozległy się salwy armatnie. Później odbyły się defilady wojska i gwardii miejskiej.
Świecka część uroczystości odbyła się w poznańskim ratuszu. Tutaj wręczono małżonkom prezenty; tu też wygłoszono okolicznościowe przemówienia. W imieniu władz państwowych Księstwa Warszawskiego przemówił Wielkopolanin, przyjaciel Dąbrowskiego i Wybickiego – gen. Antoni Amilkar Kosinski. Mowę wygłosił po wręczeniu daru od Komisji Rządzącej, czyli brylantowej agrafy wpiętej w aksamitna poduszkę. Kosiński przemówił: Przyjmij Pani ten dar Rządu, do którego waleczność Twego oblubieńca daje ci prawo; ofiara to gorliwości obywatelskiej, wolą Rządu złożona w ręku dowódcy 3 legionu, od niego przeznaczona była dla tej, która pierwsza przez ślubne związki uszczęśliwi rannego w pamiętnej bitwie pod Frydlandem. Traf równie nieprzewidziany jak szczęśliwy nagradza osobistą tego wodza waleczność, wieńcząc najulubieńszą mu osobę. Niech ta pamiątka, w Twoim Pani złożoną ręku, podwójną dzisiaj znaczy epokę – i odnowionej sławy Polaka, i Waszego szczęścia.
Przyjęcie weselne odbyło się prawdopodobnie w pobliskim pałacu Mielżyńskich. Wśród wielu gości weselnych znaleźli się Estera i Józef Wybiccy. W uroczystościach ślubnych wzięli też udział płk Cyprian Godebski, legionowy poeta, który w poetyckim toaście powiedział:
I kiedy tych wydarzeń obchodzim rocznicę,
Mamy wespół Ojczyznę, Ty oblubienicę.
Niechaj liczne potomstwo, owoc słodkiej pracy,
Będzie darem, którego czekają rodacy.
Ciekawym prezentem był dar od pań z Wielkopolski – złote pudełko wysadzane ametystami. Trzeba też dodać, że w czasie trwania uroczystości weselnych orkiestry wojskowe grały w wielu punktach miasta, natomiast wieczorem cały Poznań był iluminowany.”
Przytaczam wierny cytat z książki J. Sobczaka „Przejdziem Wartę…”, ze ślubu i wesela generała J.H. Dąbrowskiego z Barbarą Chłapowską, dlatego że była ona Wielkopolanką, urodzoną i wychowaną w Śmiglu, w XVI I wiecznym dworze, którego niestety już nie ma, ale istnieją fundamenty i plac, na którym on stał. Istnieje więc możliwość rekonstrukcji tego zabytku, nieopatrznie rozebranego w latach dziewięćdziesiątych. Śmigiel ma bardzo ciekawą i bogatą historię, która jest związana z wielkimi postaciami Polaków, takich jak wspomniany generał Dąbrowski, a w poprzednich wiekach Krzysztof Arciszewski oraz wydarzeniami - ruchem polskich arian, Powstaniem Wielkopolskim, tradycjami bractwa kurkowego i cechów rzemieślniczych, ostatnio upamiętnioną postacią wielkiego patrioty i działacza społecznego doktora Franciszka Witaszka. Ma również tradycje młynarskie przejawiające się w licznych wiatrakach (było ich ponad 60), z których zostały dwa. Nie ma natomiast żadnej placówki muzealnej, która przechowałaby tradycje dawnego Śmigla, pamiątki z różnych okresów dziejów miasta, które niewątpliwie istnieją u jego mieszkańców. Czyż nie warto by było – te słowa kieruję do władz miasta i gminy Śmigiel oraz powiatu Kościan – po rekonstrukcji dworu Chłapowskich, przeznaczyć go na Muzeum Regionalne Ziemi Śmigielskiej, w którym oprócz działu historycznego (w tym izby muzealnej J. H. i B. Dąbrowskich), mieściłby się dział etnograficzny, a w nim poddział młynarstwa, a także wiatracznictwa, dział Powstania Wielkopolskiego, walki o niepodległość Polski w czasie I I wojny światowej i okupacji hitlerowskiej (ekspozycja poświęcona dr. F. Witaszkowi i jego działalności)?.
Powstała w ten sposób, potrzebna niewątpliwie placówka kulturalna przyczyniłaby się do powstania atrakcyjnego zespołu turystycznego, złożonego z sąsiadujących dwóch zabytkowych wiatraków, zabytkowej cmentarnej kaplicy poewangelickiej z barokowymi płytami nagrobnymi w otoczeniu i placówki muzealnej odzwierciedlającej dzieje Śmigla i Ziemi Śmigielskiej. Zespół ten, w pięknym naturalnym otoczeniu (dwa urocze stawy z naturalnym parkiem) położony tuż przy wjeździe do miasta i przy drugim rynku Śmigla, mogącym stanowić parking dla zwiedzających, podniósłby niewątpliwie rangę miasta i jego atrakcyjność dla mieszkańców jak i dla turystów. Doskonałą okazję stanowi dwusetna rocznica pobytu generała w Śmiglu, przypadająca w 2007 roku. Środki na ten cel można by pozyskać przy odpowiednich staraniach również z zagranicy, bowiem ojciec generała J. M. Dąbrowski wywodził się z Prus Królewskich, zaś matka Z. M. Lettow była Niemką. Obydwoje posiadali dobra w Wierzchowcu koło Bochni w Małopolsce, gdzie w 1755 r. przyszedł na świat J.H. Dąbrowski. Już w wieku 16 lat wstąpił do wojska saskiego, w którym dosłużył się stopnia majora kawalerii. Ze służby tej wystąpił w 1792 r., aby wziąć udział w polskim wojsku w walce o niepodległość Polski. Pomoc może okazać też Stowarzyszenie Miłośników Tradycji „Mazurka Dąbrowskiego”, mieszczące się w Gdańsku, którego jestem członkiem, prezesem zaś pan Czesław Skonka, bardzo aktywny działacz tego stowarzyszenia, które planuje w najbliższym czasie sesję popularnonaukową w Rawiczu i Śmiglu poświęconą pobytowi gen. J. H. Dąbrowskiemu w obydwu tych miastach w 1807 roku.
Drugą sprawą, która można zrealizować bez większych nakładów finansowych jest upamiętnienie postaci gen. Dąbrowskiego a przy okazji również dr. Witaszka poprzez nadanie ich imion śmigielskiemu gimnazjum i liceum, które to szkoły nie posiadają patronów.
Kończąc mój artykuł, który niewątpliwie wzbudzi dyskusję, a także, jak mniemam, zainteresowanie mieszkańców i władz Śmigla oraz poruszy ich inicjatywę, pragnę wyjaśnić, że ostatnia zwrotka „Mazurka Dąbrowskiego” została dodana do początkowego tekstu, powstałego w 1797 roku we Włoszech, znacznie później, już po opisanych przeze mnie wydarzeniach, przypuszczalnie przez przyjaciela J. H. Dąbrowskiego i jego żony Barbary, gen. J. Wybickiego, twórcy naszego hymnu narodowego „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Władysław Trawiński - regionalista i społecznik z Rawicza